Radio Białystok | Wiadomości | Wiadomości - Oszustwo na pracownika banku. 35-latka straciła ponad 60 tys. zł
Do 8 lat więzienia grozi mężczyźnie podejrzanemu o udział w oszustwie, w którym oszczędności życia straciła mieszkanka powiatu siemiatyckiego. W sumie 35-latka przelała oszustom ponad 60 tys. złotych, bo była przekonana, że jej pieniądze są zagrożone.
Zdaniem policjantów 36-letni mieszkaniec województwa śląskiego pełnił rolę tzw. odbieraka. Do zdarzenia doszło w lipcu. Wtedy do mieszkanki powiatu siemiatyckiego zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika banku.
Rozmówca poinformował 35-latkę, że ktoś włamał się na jej konto i złożył wniosek o duplikat karty płatniczej oraz kredyt na jej dane. Rzekomy konsultant polecił, aby kobieta przelała pieniądze na konto techniczne. 35-latka wykonała kilka przelewów blikiem na łączną kwotę 24 000 złotych. Następnie, zgodnie z poleceniem "doradcy", pojechała do Białegostoku i tam dwukrotnie wzięła kredyt w łącznej kwocie 40 000 złotych. Kobieta cały czas utrzymywała łączność telefoniczną z oszustem przekonana, że rozmawia z pracownikiem banku. Rozmówca instruował ją odnośnie każdego kroku, wskazywał placówki bankowe i wpłatomaty, a także, jak ma tłumaczyć w banku wypłatę pieniędzy. Kiedy pracownik banku zapytał kobietę, na co potrzebuje pieniędzy, 35-latka wyjaśniła, że planuje kupić samochód. Niestety, pokrzywdzona straciła 64 000 złotych - mówi mł. asp. Konrad Karwacki z zespołu prasowego podlaskiej policji.
Te pieniądze 35-latka również przekazała oszustom za pomocą wpłatomatu. Śledczy ustalili, kto może stać za tym przestępstwem.
Ustalenia doprowadziły ich na Śląsk, gdzie w bankomacie wypłacono część pieniędzy. Dalsze czynności doprowadziły do 36-letniego mieszkańca województwa śląskiego, który pełnił rolę "odbieraka". Mężczyzna pobrał z bankomatu 9 900 złotych. Funkcjonariusze pojechali tam i zatrzymali mężczyznę w jego mieszkaniu. 36-latek usłyszał zarzut oszustwa, za który grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności - dodaje mł. asp. Konrad Karwacki.
O dalszym losie 36-letniego mieszkańca zdecyduje teraz sąd.
| red: sk